Minimalistyczna biżuteria to coś, bez czego nie wyobrażam sobie dnia. Musicie wiedzieć, że jeśli chodzi o styl, to mam zupełnie dwie lewe ręce. Ubieram się, ale nie umiem nigdy tego wystylizować tak, abym wyglądała jak laska z pinteresta. Moje największe osiągnięcie modowe, to przeprasowana bluzka, a i to zdarza się bardzo rzadko.
Biżuteria jest jednak czymś, co nie wymaga ode mnie wielkiego wysiłku, a wiem, że zawsze będę się w tym dobrze czuć. Nie mam wiele kolczyków, łańcuszków, czy pierścionków. Już dawno pożegnałam się ze szkaradną, tanią biżuterią, którą jako nastolatka z lubością kupowałam z sieciówkach. Założę się, że pewnie u Ciebie w domu, gdzieś za kanapą leży zapomniany perłowy kolczyk z wielopaku za 10 zł. 😉
Złoto czy srebro?
Wybór odpowiedniej biżuterii przyszedł samoistnie. Kilka lat temu miałam sporo kolczyków i łańcuszków, które otrzymywałam na urodziny, czy święta. Często z motywem serduszek lub kryształków. Zawsze dokuczało mi to, że mam bardzo dziecięcą urodę i dlatego niechętnie nosiłam rzeczy z infantylnym motywem. Od zawsze lubiłam najbardziej to, co proste i klasyczne. Nie potrafiłam jednak do końca zdecydować, czy lepiej czuję się w złocie, czy srebrze.
Z czasem jednak zauważyłam, że częściej wybieram złoto i to w takiej biżuterii czuję się najlepiej.
W tym poście pokażę Ci moją biżuterię, która jest dla mnie ważna, wartościowa i naprawdę lubię ją nosić.
Obrączka
Zacznę od najważniejszej rzeczy, jaką mam. Moja obrączka jest czymś, czego nigdy nie ściągam. Ogromnie ją lubię, jest dla mnie ważna i to jedna z nielicznych rzeczy materialnych, do których jestem naprawdę mocno przywiązana. Nasze obrączki są bardzo proste. Jeszcze przed ich wyborem od razu powiedziałam do swojej miłości, że nie chcę kupować nic u jubilerów. Zależało mi na tym, aby była wykonana u złotnika i aby była zwykła i prosta. Nasze obrączki nie mają nawet grawera, ale może, w którąś rocznicę ślubu to się zmieni.
Pierścionek zaręczynowy
Tak, to ja… ta straszna baba, która marzyła o zaręczynach. Nie mogłam się doczekać dnia, w którym w końcu zostanę poproszona o rękę. No i stało się w dniu, w którym zupełnie się tego nie spodziewałam. Pierścionek zaręczynowy miałam upatrzony od 10 lat. Wiedziałam zawsze, że chce mieć właśnie ten i żaden inny, Może to mało romantyczne, że bezczelnie pokazywałam paluchem w gablotce pierścionek, który mam dostać, nie dając przestrzeni na to, aby mój mąż mógł się wykazać, ale wiecie co? Niczego nie żałuję. Ten pierścionek nie jest zupełnie minimalistyczny i to chyba jedyną ąę rzecz w mojej kolekcji, ale to druga moja najważniejsza rzecz.
Złote kolczyki
Złote kolczyki koła upatrzyłam w szkatułce mojej mamy. Jak to bywa z rzeczami mamy, szybko znalazła się w moim posiadaniu. 😉 Bardzo je lubię, te są już delikatnie sfatygowane i lekko wygięte, ale są dla mnie tak lekkie i niewyczuwalne, że nie potrafię się z nimi rozstać. Zakupiłam ostatnio odrobinę mniejsze i złote kółka, ale nie ściągnęłam z nich jeszcze metki. Nie potrafię się przestawić.
Bransoletka z kamieniami
No dobrze, możecie się śmiać, że jestem kamieniarą-zodiakarą. Tę bransoletkę zakupiłam w sklepie z magicznymi kryształami, za cenę zdecydowanie za wysoką. Mimo wszystko było w niej coś, co sprawiło, że bardzo jej chciałam. Nie żałuję zakupu, bransoletka jest lekka, w moich kolorach i bardzo subtelna. A właśnie to, najbardziej doceniam z minimalistycznej biżuterii.
Daj znać, czy wolisz minimalistyczną biżuterię, czy raczej masz szkatułkę wypełnioną po brzegi, a biżuterię dobierasz do różnych okazji. Jestem ciekawa też, czy masz coś, do czego jesteś bardzo przywiązana.