Na Instagramie @niewiele.pl właśnie rozpoczął się 3 etap wyzwania: 50 dni do minimalizmu, w którym wspólnie odgracamy łazienkę. Pierwszym krokiem jest porządek w kosmetyczce.
Bardzo późno polubiłam się z makijażem. Nigdy nie byłam zbyt sprawna w kwestiach urodowych. Tym samym kosmetyki, które miałam były nietrafione lub dawno po terminie przydatności. Robienie codziennego makijażu stało się dla mnie przyjemne dopiero od momentu, kiedy zaczęłam pracować. Lubię poranki, które mogę poświęcić przed lustrem. Z czasem w mojej kosmetyczce zaczęły pojawiać się coraz bardziej przemyślane produkty do makijażu, a po kilku latach mogę pochwalić się całkiem zgrabną zawartością mojej kosmetyczki.
50 dni do minimalizmu: łazienka
Wyzwanie odgracania łazienki zaczęłam od kosmetyczki. Jej naprawdę przydał się porządny przegląd i jestem ogromnie szczęśliwa, że w końcu zapanował w niej porządek. Co wyrzuciłam, a co zostawiłam?
Kosmetyki, które zostawiłam
Krem SPF 50 do twarzy to mój nowy nabytek. Nigdy wcześniej nie stosowałam tego typu kremów. Niestety mam cerę problematyczną, która źle reaguje na słońce, dlatego ten zakup był konieczny. Stosuje go też jako bazę pod podkład i sprawdza mi się bardzo przyjemnie.
Tusz do rzęs i zalotka to taka podstawa w każdej kosmetyczce. Nie mam problemów z wyjściem bez pomalowanych rzęs, ale lubię raz na jakiś czas podkreślić spojrzenie.
Pomadka koloryzująca do ust jest moim ulubieńcem. Bardzo lubię malować usta. Sam balsam to jednak za mało, a szminki częściej są dla mnie problematycznie niż użyteczne. Te dwie sztuki są już całkiem zajechane, ale to świadczy tylko o tym, że często je używam. Jak tylko je wyczerpię, na pewno kupię na ich miejsce nowe.
Różowe kredki do ust sprawdzają mi się dużo lepiej niż pomadki. Na większe wyjścia lubię ich używać, chociaż nie wiem, po co mi aż dwie sztuki. Nie zajmują jednak dużo miejsca i z obu korzystam, więc na ten moment je zostawiam.
Kosmetyki, które wyrzuciłam
W mojej kosmetyczce siłą rzeczy trafiały kosmetyki, które okazały się nietrafione. Często zapomniane na dnie blokowały mi dostęp do kosmetyków, których potrzebowałam. Zrobienie porządków w kosmetyczce było więc koniecznie i cieszę się, że wyzwanie 50 dni do minimalizmu, zmotywowało mnie do zrobienia w niej porządków.
Wyrzuciłam ze swojej kosmetyczki:
- Brokatowy cień do powiek — bardzo mi się podobał i po jego zakupie, często go używałam. Niestety z czasem się pokruszył i zaczął mocno osypywać. Zamiast brokatowych powiek, miałam błyszczące drobinki na policzkach i bluzce
- Dwie pomadki do ust — rzadko używam pomadek i te były praktycznie nienaruszone. Niestety były mocno po terminie, a biorąc pod uwagę, że ich nie używam, postanowiłam wyrzucić
- Wyczerpane opakowanie po podkładzie i tuszu do rzęs
- Wielofunkcyjny pędzel — od kilku lat miałam pędzel 3 w 1. Bardzo przyjemne i minimalistyczne rozwiązanie. Niestety upływ czasu zrobił swoje i nawet największe doczyszczenie nie wpłynęłoby na jego wygląd. Wyrzuciłam ze względów higienicznych, chociaż była to jedyna rzecz, której pozbycie się sprawiło mi ogromną trudność.
- Żel do brwi — ten produkt często stosowałam niestety, z czasem drobinki cienia lądowały w żelu i z produktu zrobiła się nieprzyjemna breja. Raczej drugi raz nie skuszę się na taki produkt.
Minimalistyczna kosmetyczka — porady
Podkład staram się nakładać palcami. Unikam pędzelków i gąbeczek. Chociaż uważam, że nakładanie makijażu gąbeczką jest dużo przyjemniejsze, to jestem przekonana, że pozostawiona wilgotna gąbka musi mieć na sobie naprawdę dużo bakterii. Nawet cienie nakładam palcami. Wyjątkiem jest tylko puder, do którego używam pędzla. Rezygnacja z gąbeczek bardzo oszczędziła mi czas, który wcześniej przeznaczałam na czyszczenie i miejsce w kosmetyczce.
Staram się zawsze znaleźć produkty, które mogę zastosować na dwa sposoby. Kredka do ust może być też stosowana do kreski na oku, a pomadka jako produkt do stylizacji brwi.
Jestem szczęśliwa, że zrobiłam porządek w kosmetyczce. Dajcie znać, czy Wy też regularnie robicie w niej porządki.