Jestem po tygodniowym maratonie odgracania moich rzeczy. Niestety, to na nic.
Przez cały tydzień robiłam porządki w mieszkaniu. Sprzedawałam na Vinted to, co jest w dobrym stanie. Inne przedmioty bez wyrzutów sumienia wyrzucałam. Wyzbyłam się myśli, że to marnotrawstwo, to przeczytam, a to jeszcze mogę naprawić.
Minimalizm bywa brutalny
Jeśli książka czeka na półce rok, a spodnie marnieją w szafie tylko, dlatego że nie mogę zmotywować się, aby je skrócić, to nie ma dla nich już nadziei. Myślę, że w tym przypływie motywacji i chęci do sprzątania pomogła mi narastająca od kilku miesięcy frustracja i książka Marie Kondo, o której więcej pisałam w tym wpisie: Czym jest metoda sprzątania KonMari?
Poczułam ulgę, kiedy wszystkie skarpetki znalazły parę, a ubrania, których nie lubię, wylądowały w żółtym kontenerze. Otwieram teraz szafę i mam same rzeczy, które lubię i chcę nosić.
W przypadku moich osobistych rzeczy czuję ogromną różnicę, ale patrząc na całokształt przestrzeni, w której żyje – efekt jest żaden.
Nie mieszkam sama. Tak jak mi sprawia radość redukowanie nadmiaru, tak pozostałym domownikom tę radość zastępuje kupowanie, zbieranie i upychanie po szafkach wszystkiego. To bardzo mocno pokazuje mi, że minimalizm nie jest dla każdego i nie wszystkim sprawia taką radość jak mi. Niestety, ja ograniczam swoje rzeczy, a w miejsce wolnej przestrzeni szybko pojawia się coś nowego.
Szuflady w biurku
Marie Kondo w swojej książce podaje jedną ważną radę – zacznij od siebie. Sprzątaj to, co Twoje i nie wyrzucaj rzeczy innych. Nie ruszam więc pamiątek, rzeczy sentymentalnych, jak i ubrań. Efekt ten najlepiej obrazują szuflady w naszym biurku. Lewa szuflada należy do męża, prawa do mnie.
Jeszcze jakiś czas temu w mojej szufladzie mieścił się informator, artykuły biurowe zapakowane w foliówkę, sterta notesików i zestaw do robienia paznokci. Opróżnienie jej zajęło mi około dwóch minut. Informator poszedł na makulaturę, paznokciowe sprawy do łazienki, nadmiar notesików został zredukowany, a w szafie w pudełeczku pozostał jeden blok karteczek i pudełeczko z długopisami, nożyczkami itp.
Lewa szafa to cudowne zobrazowanie Sodomy i Gomory, która mogłaby zostać z powodzeniem wystawiona na wystawie sztuki współczesnej.
Czy minimalizm ma sens?
Ciężko w swoim życiu wprowadzać ideały, w które nie wierzą nasi bliscy. Szukanie kompromisów nie jest satysfakcjonującym rozwiązaniem, ale pomaga zrozumieć zarówno jedną, jak i drugą stronę. Chciałabym Ci powiedzieć, że wystarczy szczera rozmowa, ale doskonale wiem, jak to jest. Nie zawsze będzie idealnie. Jednak głęboko wierzę w to, że może z czasem taki styl życia przemówi do innych. I dzięki temu wspólnie łatwiej będzie stworzyć dom, w którym każdy będzie czuł się komfortowo.
A jak to wygląda u Ciebie?
U mnie niestety podobnie , mam 2 córki które kochają wszystkie swoje zabawki i zwłaszcza starsza za żadne skarby nie chce się niczego pozbyć. Druga połowa tego jest w piwnicy . Żadne argumenty nie są w stanie jej przekonać . Także odpuściłam i też zaczęłam skupiać się na tym co moje 🙂
Oj, dzieci się łatwo przywiązują do rzeczy. A może przekonałoby je oddanie zabawek, którymi się nie bawią potrzebującym dzieciom? Szkoda, kiedy zabawki marnieją w piwnicy, kiedy ktoś jeszcze mógłby się nimi pobawić. Słyszałam od kilku rodziców o takiej metodzie, ale to wiadomo, kwestia indywidualna każdego dziecka. Może potrzebują jeszcze czasu na to, aby się z nimi rozstać 🙂