Jestem po tygodniowym maratonie odgracania moich rzeczy. Niestety, to na nic. 

Przez cały tydzień robiłam porządki w mieszkaniu. Sprzedawałam na Vinted to, co jest w dobrym stanie. Inne przedmioty bez wyrzutów sumienia wyrzucałam. Wyzbyłam się myśli, że to marnotrawstwo, to przeczytam, a to jeszcze mogę naprawić. 

Minimalizm bywa brutalny

Jeśli książka czeka na półce rok, a spodnie marnieją w szafie tylko, dlatego że nie mogę zmotywować się, aby je skrócić, to nie ma dla nich już nadziei. Myślę, że w tym przypływie motywacji i chęci do sprzątania pomogła mi narastająca od kilku miesięcy frustracja i książka Marie Kondo, o której więcej pisałam w tym wpisie: Czym jest metoda sprzątania KonMari? 

Poczułam ulgę, kiedy wszystkie skarpetki znalazły parę, a ubrania, których nie lubię, wylądowały w żółtym kontenerze. Otwieram teraz szafę i mam same rzeczy, które lubię i chcę nosić. 

Podsumowując, w tym miesiącu wyrzuciłam dwa 35-litrowe worki ubrań, oddałam do biblioteki 15 książek, sprzedałam na Vinted 11 przedmiotów. Jaki jest tego efekt? 

W przypadku moich osobistych rzeczy czuję ogromną różnicę, ale patrząc na całokształt przestrzeni, w której żyje – efekt jest żaden. 

Nie mieszkam sama. Tak jak mi sprawia radość redukowanie nadmiaru, tak pozostałym domownikom tę radość zastępuje kupowanie, zbieranie i upychanie po szafkach wszystkiego. To bardzo mocno pokazuje mi, że minimalizm nie jest dla każdego i nie wszystkim sprawia taką radość jak mi. Niestety, ja ograniczam swoje rzeczy, a  w miejsce wolnej przestrzeni szybko pojawia się coś nowego. 

Szuflady w biurku 

Marie Kondo w swojej książce podaje jedną ważną radę – zacznij od siebie. Sprzątaj to, co Twoje i nie wyrzucaj rzeczy innych. Nie ruszam więc pamiątek, rzeczy sentymentalnych, jak i ubrań. Efekt ten najlepiej obrazują szuflady w naszym biurku. Lewa szuflada należy do męża, prawa do mnie. 

Jeszcze jakiś czas temu w mojej szufladzie mieścił się informator, artykuły biurowe zapakowane w foliówkę, sterta notesików i zestaw do robienia paznokci. Opróżnienie jej zajęło mi około dwóch minut. Informator poszedł na makulaturę, paznokciowe sprawy do łazienki, nadmiar notesików został zredukowany, a w szafie w pudełeczku pozostał jeden blok karteczek i pudełeczko z długopisami, nożyczkami itp. 

Lewa szafa to cudowne zobrazowanie Sodomy i Gomory, która mogłaby zostać z powodzeniem wystawiona na wystawie sztuki współczesnej. 

Czy minimalizm ma sens?

Ciężko w swoim życiu wprowadzać ideały, w które nie wierzą nasi bliscy. Szukanie kompromisów nie jest satysfakcjonującym rozwiązaniem, ale pomaga zrozumieć zarówno jedną, jak i drugą stronę. Chciałabym Ci powiedzieć, że wystarczy szczera rozmowa, ale doskonale wiem, jak to jest. Nie zawsze będzie idealnie. Jednak głęboko wierzę w to, że może  z czasem taki styl życia przemówi do innych. I dzięki temu wspólnie łatwiej będzie stworzyć dom, w którym każdy będzie czuł się komfortowo. 

A jak to wygląda u Ciebie?