Bardzo często zdarzało kupować mi się rzeczy z nadzieją, że zmienią coś w moim życiu. Niestety, najczęściej okazywało się, że po zakupie trafiały na półkę zapomnienia. Nauczona doświadczeniem nie kupuję więcej tych rzeczy.
Planery i kalendarze
Pamiętam jeszcze ze szkoły, że wiele dziewczyn notowało terminy klasówek i sprawdzianów w kalendarzach. Zawsze marzyłam o tym, aby być tą zorganizowaną dziewczyną, ale wystarczyło kilka dni, abym straciła zapał do jego prowadzenia. Po kilku latach, kiedy byłam już na studiach, pojawiły się one – planery, a jeden ładniejszy od drugiego. Wysyp influencerek polecał swoje planery, a w ich środku znajdował się nie tylko kalendarz, ale i organizer finansów, metody medytacji, dziennik wdzięczności i szereg szmajerów bajerów. Jeden taki planer dostałam w 2020 roku i jak możesz się domyślić, nigdy nic w nim nie zapisałam. Teraz szkoda mi go wyrzucić, a jego widok przypomina mi tylko o zmarnowanym potencjale. Ciągle mam nadzieję, że przyjdzie dzień, w którym dam mu nowe życie i jakoś go przerobię.
Już trochę się znam i wiem, że jeśli chodzi o zapisywanie notatek, listy zakupów, czy planowania dnia, wybiorę notatnik w telefonie lub zwykły zeszyt. Właśnie dlatego plannerów już nie kupuję.
Bidony i kubki termiczne
Jeszcze kilka lat temu wzdychałam do kubka stojo. Czasem gdzieś spojrzę na nie tęsknym wzrokiem, ale dobrze wiem, że nie będę tego używać. Mam w domu dwa kubki termiczne (gadżety reklamowe) i w ogóle z nich nie korzystam (no może z kilkoma wyjątkami w roku). Kiedyś przydawały mi się do szkoły lub na studia. W pracy miałam swój zwykły kubek i ekspres z kawą pod ręką. Zaraz z rozpoczęciem jesieni, na półkach w sklepach, robi się wysyp pięknych butelek i termosów. Trzymam się jednak dzielnie i nie dokupuje nic nowego. Wystarczy mi to, co mam.
Biżuteria
Mam swoją ulubioną biżuterię, którą noszę każdego dnia. Nie lubię zmian, dlatego biżuteria jest czymś, czego nie potrzebuję. Chcę uniknąć przeładowanych szkatułek, które czekają na jeden wybrany dzień, kiedy zostaną założone. Więcej o mojej biżuterii pisałam tutaj: minimalistyczna biżuteria na co dzień.
Lakiery do paznokci
Wstyd się przyznać, ale… obgryzam paznokcie. Z tym paskudnym przyzwyczajeniem walczyłam przez wiele lat. Próbowałam lakierów hybrydowych lub żeli, niestety nic nie pomogło. Miałam może dwa, trzy dni spokoju, a potem z uporem maniaka niszczyłam dzieło. Przy bardzo krótkich paznokciach, nałożenie zwykłego lakieru nie wygląda zbyt estetycznie. Dlatego już dawno poddałam się i nie łudzę się, że pomalowanie paznokci coś pomoże. Nie kupuję lakierów i nie chodzę na hybrydy (z wyjątkiem mojego ślubu). Zamiast tego wystarczy mi ładnie opiłować paznokcie i nacierać skórki olejkiem, dzięki temu wygląda to naprawdę całkiem schludnie. Niestety, długie paznokcie nie są mi pisane.
Koniecznie daj znać, czego ty nie kupujesz.
Witaj Lauro, podobnie jak Ty nie kupuje maszynek do golenia, wymieniam tylko wkłady. Biżuterii oprócz obrączki praktycznie nie noszę, że względu na rodzaj pracy. Kalendarze co roku dostaje od firm, wybieram jeden który najbardziej mi odpowiada, resztę wydaję, zawsze ktoś chętny się znajdzie na taki kalendarz. Od roku nie kupuję kwiatów w doniczce oraz ozdobnych donic, nie mam już miejsca, a kwiaty uwielbiam. 😀
Cześć! No to trafił swój na swego. Ja kwiatów nie kupuje, bo nie mam ostatnio do nich ręki. Ograniczam się więc tylko do przesadzania tych niedobitków, które się ostały całe i zdrowe. Na firmowe kalendarze zawsze znajdzie się ktoś chętny w rodzinie. Przynajmniej nic się nie zmarnuje 🙂