Jestem typem piechura i to, co najbardziej mnie uszczęśliwia, to samotne szlajanie się między blokowiskami. Ups, wiem, to nie brzmi minimalistycznie. Szary beton nie szczególnie pasuje do estetyki that girl. A jednak bose przechadzki między drzewami to nie jest mój klimat.

Nie zawsze mamy szansę na dalekie podróże, wycieczki nad jezioro, czy romantyczny spacer brzegiem morza. Z kolei odwiedzanie tych samych kawiarni, tego samego parku i przesiadywanie na tej samej ławeczce, może być nużące.

Miejski podróżnik

Wiem, że każdemu z nas marzą się wielkie podróże. Nie zawsze jednak mamy budżet. Ba, ja nawet nie mam auta. Ten fakt bardzo mocno mnie ogranicza i sprawia, że nawet wyjazd nad morze wiąże się ze sporymi problemami logistycznymi. Nie oznacza to jednak, że w wolne weekendy jestem skazana na cztery ściany. Lubię się szwendać między blokami, zaglądać w oficyny, wchodzić w uliczki, które nigdy nie były mi po drodze.

Idea mikrowypraw

Jeśli należycie do tych szczęśliwców, którzy dysponują autem i zapasem czasu, to swoje mikrowyprawy można rozszerzyć na dalsze trasy. Ja z przyjemnością, kiedy jest tylko taka okazja, spędzam czas nad morzem, na biwaku lub wędrówkach. Niestety, moje możliwości w tej kwestii są ograniczone. Dlatego uciekam częściej do betonowej dżungli. Ostatnio z przyjemnością zapuszczam się na poszukiwania bloków z wielkiej płyty, ale za jakiś czas mam w planach odkryć, co skrywają kamienice w Szczecinie.

Muszę przyznać, że moje miejskie mikrowyprawy to dla mnie prawdziwa odskocznia. Przechodząc codziennie tymi samymi uliczkami, przestałam zwracać uwagę na to, co jeszcze skrywa moje rodzinne miasto. W całych mikrowyprawach najbardziej niesamowite jest dla mnie to, że w jednej chwili jestem w centrum miasta, a nagle okazuje się, że kilka uliczek dalej znajduje się zupełnie inny świat. Czasem to domy zatrzymane w czasie, kiedy indziej wiejska chatka otoczona wielką płytą. Niesamowite jest to, co skrywają nasze miasta.

Dzisiaj zabiorę Cię na jedną z mikrowypraw po Szczecinie. Większość tych obiektów jest dosłownie kilka metrów od mojego zamieszkania. Czasem jednak trzeba zboczyć ze stałej trasy, aby zobaczyć, że nasze ulice skrywają zupełnie inny świat.

Ostatnie piętro tego budynku często rzucało mi się w oczy oglądając panoramę miasta. Nie wiedziałam wcześniej jednak, na której ulicy dokładnie znajduje się budynek. Dzięki mikrowyprawie w końcu to odkryłam.
W trakcie poszukiwań bloków z wielkiej płyty odkryłam alejkę domów jednorodzinnych. Niektóre wyglądały jak wiejskie domki. Ciężko uwierzyć, że takie miejsca znajdują się tak blisko centrum.
Kiedy indziej odnosiłam wrażenie, że przeniosłam się w czasie. W trakcie zwykłego spaceru można odkryć wiele motoryzacyjnych perełek.
W jednej chwili jestem w centrum, a w drugiej na opuszczonej polanie.

Wbrew pozorom mikrowyprawy mogą być naprawdę fascynujące. Jeśli czasem wydaje Wam się, że znacie miasto jak własną kieszeń, to wystarczy tylko zboczyć z codziennie uczęszczanych ścieżek. W ten sposób odkryjecie znacznie więcej.