Ze wstydem muszę przyznać, że stałam się całkowicie bezgotówkowym człowiekiem i niestety najwygodniej płacić mi za wszystko kartą. Nie lubię drobniaków, które rozsypują się po kieszeniach. Chociaż płatność bezgotówkowa jest bardzo wygodna, to zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to najrozsądniejsze, aby całkowicie eliminować gotówkę z naszego życia.

Inaczej niż mój mąż, który częściej operuje bilonem. Tym samym w całym mieszkaniu, w każdym pomieszczeniu i przy każdym praniu znajduję pełen przekrój od grosika po błyszczące piąteczki.

Straszliwie mnie to frustruje, ale mam na to kilka patentów.

Wszystko musi mieć swoje miejsce – zwłaszcza pieniądze

Marie Kondo w swojej książce Magia sprzątania sugeruje, aby wszystkie znalezione w domu monety od razu wrzucać do portfela. Proste, ale skuteczne. Autorka przestrzega przed zakładaniem skarbonek, ponieważ jest to kolejny przedmiot, który będzie kurzyć się na półce.

I ma w tym całkowicie rację. Dlaczego? Myślę, że każda z nas miała skarbonki, w których od lat gromadzą się groszówki. Rzadko kiedy mamy motywację, aby to wszystko podliczyć, a już tym bardziej niechętnie chcemy zarzucać Panią w sklepie stosem monet. Dlatego takie znalezione monety o niskim nominale zawsze wrzucam do portfela i przy rachunku zawsze staram się zapłacić nimi końcówkę. Zamiast kolekcjonować monety, można też zaszaleć i raz na jakiś czas sypnąć 30 groszy, za które kupimy gumę shock. ☺

Skarbonka nie taka straszna

W porównaniu do Marie Kondo nie jestem aż tak wielką przeciwniczką skarbonek. Sama mam jedną, do której wrzucam piątki. Dzięki temu wiem, że jak już uzbiera się ona do pełna, to na pewno sumka będzie na tyle duża, aby kupić sobie za to już coś porządniejszego (w moim przypadku celem są rolki).

Warto wyrobić sobie więc nawyk wrzucania monet od razu do portfela. Wszystko musi mieć swoje miejsce, dzięki temu nie ma bałaganu.

A Ty, jakie masz patenty na monety?