Media społecznościowe wykreowały nam cudowny świat i zupełnie nową rzeczywistość pozbawioną ciężaru codziennej monotonii. Już teraz większość dzieci w przedszkolach chce zostać w dorosłym życiu influencerem. Młode pokolenie widzi w tym niesamowitą zabawę, a starsi niezależność i wysokie zyski. Kto w końcu nie chciałby zarabiać kilkadziesiąt tysięcy za opublikowanie jednej relacji?
Trochę na własne życzenie stworzyliśmy sobie bożków, od których wymagamy, aby codziennie dawali nam rozrywkę. Każde ich potknięcie, to dla wiernych obraza majestatu i powód do puczu. Oczekujemy, że będą raczyć nas interesującymi treściami. Przez pryzmat ich cyfrowego świata, każda (nawet najpiękniejsza codzienność) staje się nudna i przeciętna.
Zazdrość była zawsze – tylko skala była mniejsza
Dzisiaj możemy podglądać cały świat. Starannie wybieramy tych, którym chcemy zazdrościć. Ich nowych ubrań, kosmetyków, ekskluzywnych wyjazdów i podróży. Wszystko to oczywiście zasponsorowane przez jakąś firmę. Z jednej strony nas to denerwuje, bo jak to tak wszystko mieć za darmo. Z drugiej niech tylko ta osoba zacznie żyć jak przeciętny Kowalski – od razu unfollow.
Od tego dobra i przepychu zaczynamy odczuwać pustkę w swoim życiu. W końcu u nas nic nie jest tak piękne i kolorowe jak u tej jednej użytkowniczki, która właśnie degustuje croissanta w Paryżu. I właśnie z potrzeby wypełnienia tej pustki zrodzili się pseudoeksperci, którzy zmienią nasze życie za jedyne 999,99 zł. Już teraz dzięki ich kursom możemy zrobić glow up, zacząć zarabiać na Instagramie i rzucić swoją pracę na etacie.
Jeśli coś jest za darmo, to my jesteśmy produktem
Mam poczucie, że w mediach społecznościowych każdy chce coś sprzedać. Nie można przesłuchać podcastu do końca bez wysłuchania w jego trakcie minimum czterech reklam. Z każdej strony promocje, czyjeś e-booki i gwarancja spełnienia marzeń. Media społecznościowe karmią nas negatywnymi emocjami i robią wszystko, abyśmy poczuli się źle.
Przeczytaj również: 3 miesiące bez aplikacji Instagram
Negatywne emocje
Zaczęłam więcej przyglądać się temu, jak wygląda moja relacja z mediami społecznościowymi. Mam może trzy lub cztery konta, które faktycznie uważam za ciekawe. Inne profile wywołują u mnie mieszankę zazdrości i przygnębienia, a ponad 70% wszystkich treści mnie nudzi.
Nie chcę demonizować Instagrama. Uważam, że świadome konsumowanie treści jest w porządku. Problem w tym, że w zalewie reklam i małowartościowych postów, naprawdę trudno znaleźć tam coś ciekawego.
Rolki to zjadacz doby
Jeśli nie widzę nic interesującego na głównej tablicy, od razu przechodzę do sekcji z rolkami. To prawdziwy zjadacz doby. W błyskawicznym tempie pochłaniam krótkie filmiki, zupełnie nie pamiętając, co było trzy ruchy kciukiem wcześniej. Po godzinie czuję się zmęczona, przybita i zła na samą siebie, że znowu dałam się podejść zabawnym pieskom w Internecie.
Wszystko jest dla ludzi. Wchodząc na Instagram, staram się zawsze zostawić komentarz, przeczytać kilka postów i obejrzeć rozluźniające filmiki. Problem pojawia się jednak tam, gdzie przekraczam umiar. Coś, co miało przynieść chwilowy reset, sprawia, że nie mam siły podnieść się z kanapy.
Korzystanie z Instagrama przestało sprawiać mi radość. Publikowanie treści przyprawia mnie o ciarki żenady, a świadome konsumowanie wartościowych postów jest wyjątkowo trudne w zalewie bezwartościowego contentu. Instagram stał się dla mnie męczący. I nos mi podpowiada, że nie tylko ja czuję do mediów społecznościowych coraz większą niechęć.
Eh, mam tak samo. Przeglądanie insta to teraz dla mnie tylko oglądanie co chwilę reklam z Temu, albo gierek pokroju 'zabij chmarę zombie’. Platforma X to w większości boty, choć i tak jest ich mniej niż jakiś czas temu. Powoli odchodzę od przeglądania sociali, ale muszę znaleźć odpowiednie alternatywy 😛
Usunęłam Instagrama dwa tygodnie temu. To samo zrobiłam z TikTokiem. Najlepsza decyzja! Brak rozpraszaczy, wolność od porównywania się, a ile czasu w ciągu dnia 🙂 Zostawiłam Facebooka i Pinteresta. Oczywiście oglądam też YT. To jednak zupełnie inne konsumowanie treści – Pinterest to super inspiracje, motywacja i ładne obrazki, YT to rozrywka i wartościowe treści, a Facebook to dla mnie głównie korzystanie z Messengera i przeglądanie ogłoszeń sprzedażowych na grupach. Życie jest zdecydowanie bardziej kolorowe bez social mediów 🙂
Super! Zgadzam się z tym, że bez mediów społecznościowych jest lepiej. Mnie się udało bez nich żyć 6 miesięcy i to był najlepsze okres w życiu. Cudownie jest pojechać na wakacje i nie skupiać się na tym, aby robić piękne zdjęcia. A polecasz jakieś ciekawe kanały na YT? Bo ja mam ostatnio problem znaleźć, jakichś wartościowych twórców.
Tekst w punkt, cieszę się, że znalazłam tego bloga:)
Bardzo mi miło 🙂
Zgadzam się z Tobą. Wiele razy próbowałam korzystać z Instagrama w sposób, żeby to narzędzie mi służyło, a nie na odwrót. Jednak bezskutecznie. Algorytm jest tak ustawiony, że nie masz szans z rolkami. Z tego powodu usunęłam wczoraj Instagrama.